środa, 15 sierpnia 2012

Rozdział 12


                           Rozdział 12


Otworzyłam oczy, które z nieznanego mi powodu zaczęły  mnie strasznie mrowić. Przetarłam je rękami i podniosłam się do pozycji siedzącej. Ziewnęłam i przeciągam się. Na moją twarz wkradł się wielki uśmiech wspominając wczorajszy dzień. Wstałam z mojego łóżka i poszłam w kierunku mojej łazienki. Przekręciłam kurek z wodą i obmyłam twarz. Spojrzałam jeszcze raz na moje odbicie w lustrze, a w tym momencie usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Podbiegłam szybko do niego i widząc imię mojego chłopaka, kolejny, wielki uśmiech wkroczył na moją twarz.

Witaj kochanie ;* Mam nadzieję że cię nie zbudziłem.

Przeczytałam na głos i wzięłam się szybko do odpisywania.

Witaj;*  i nie, nie zbudziłeś mnie właśnie szłam się ogarnąć.

Położyłam komórkę na łóżko i podeszłam do mojej szafki otwierając szufladę i wyjmując z niej potrzebne mi ciuchy. Usłyszałam dziwię mojego telefonu i uśmiechnęłam się pod nosem. Jeszcze dwa dni temu mówiłam że nasz związek jest nie możliwy, a dziś śmieje się z siebie samej. 
 Po znalezieniu odpowiednich ciuchów, podeszłam do aparatu i otworzyłam wiadomość.

To się cieszę. Możliwe byśmy się dziś spotkali, ponieważ już tęsknie…

Zaśmiałam się pod nosem i pokręciłam z politowania głową. Nacisnęłam widoczny pod wiadomością napis „Odpisz” i wzięłam się za odpowiedź na jego sms.

Możliwe i to nawet bardzo, a teraz przepraszam na chwilkę idę się ogarnąć.

Wysłałam mu wiadomość i rzucając komórkę na łóżko poszłam w kierunku mojej łazienki. Po wykonaniu porannych czynności i umalowaniu się, opuściłam pomieszczenie i złapałam za moją komórkę.

To się cieszę ;*Dobra ja lecę bo się spóźnię na trening. Kocham cię ;*

Uśmiechnęłam się i odpisałam mu znane i proste „Ja ciebie też”.
- Witam – powiedziałam do mamy krzątającej się w kuchni, była czymś zaniepokojona, widziałam to po jej gwałtownych ruchach oraz trzęsących się rękach.
- Mamo co jest? – zapytałam, a ona spojrzała na mnie, w jej oczach spostrzegłam coś dziwnego.
- Nic kochanie – powiedziała trzęsącym się głosem.
- Mamo ja widzę że coś jest nie tak – powiedziałam, podchodząc do niej i kładąc jej rękę na ramieniu, ona tylko spojrzała na mnie z wymuszonym uśmiechem.
- To naprawdę nic  poważnego, martwię się po prostu o twojego ojca – powiedziała, a ja zrozumiałam o co jej chodzi.
- Wiem, sama zauważyłam że coś się z nim ostatnio dzieje złego – powiedziałam patrząc na nią. Odsunęłam się od niej i otworzyłam lodówkę wyjmując z niej jakieś serki i pomidory na śniadanie. Złapałam za resztę potrzebnych rzeczy i zrobiłam sobie pożywne śniadanie w postaci kilku kanapek.
Po skonsumowaniu śniadania umyłam po sobie naczynia i wyszłam z domu ówcześnie informując o tym moją matkę. Wyjęłam komórkę z kieszeni i wybrałam numer mojej przyjaciółki.
- Sophi?  - usłyszałam głos mojej przyjaciółki.
- Hej Gabi jesteś w domu?- zapytałam, zamykając za sobą drzwi mojego auta.
- Tak, a co? – zapytała.
- Zaraz u ciebie będę – poinformowałam ją i nie czekając na jej odpowiedź, rozłączyłam się. Chciałam jej opowiedzieć o tym co wczoraj się stało, o tym jak jestem szczęśliwa.
Po kilku minutach widać już było dom Gabrieli, podjechałam i zaparkowałam na podjeździe, wyłączyłam radio i zgasiłam samochód ówcześnie zaciągając hamulec ręczny. Wyszłam z samochodu i nacisnęłam na guzik na zawieszce obok kluczyków, zabezpieczając w ten sposób mój samochód przed kradzieżą.
- Hej – powiedziała do mnie przyjaciółka, która, jak uważam po moim telefonie po prostu na mnie czekała. Uścisnęłam ją, a ona zaprosiła mnie do środka.
- I jak przeprosiłaś Johna? – zapytała Gabriela siadając naprzeciw mnie.
- Tak i nie uwierzysz – powiedziałam najspokojniej jak się tylko dało.
- W co?- zapytała nic nie wiedząca jeszcze, Gabriela.
- Ja i John jesteśmy parą – powiedziałam, a raczej wykrzyknęłam.
- Nareszcie – powiedziała z uśmiechem, a ja spojrzałam na nią jak na głupią.
- Od zawsze chciałam byście zostali parą, tak do siebie pasujecie – powiedziała uśmiechając się do mnie. – Może złoży się tak że będziemy mieli podwójny ślub. – powiedziała śmiesznie ruszając brwiami z góry na dół.
- Ej nie zapędzaj się tak przyjaciółko – powiedziałam, po czym obie zaśmiałyśmy się.
- Brakowało mi naszych wygłupów – powiedziała, kiedy się uspokoiłyśmy.
- Mi też – powiedziałam.
- Widzę że coś cię jednak martwi – powiedziała spoglądając na mnie podejrzliwie, nie wiedziałam czy opowiedzieć jej sytuacje w kuchni oraz zachowanie mojego ojca, dość dziwne zachowanie. Wygląda jakby tracił siły, jakby był na coś chory?
- Martwię się o mojego ojca – powiedziałam spoglądając na nią smutnym wzrokiem, spojrzała na mnie niezrozumiałym spojrzeniem.
- Wiesz że twój tata dawno nie trenował, pewnie po tak długiej przerwie nie ma już takiej wprawy jak kiedyś – próbowała mnie uspokoić, ale w mojej głowie dalej tkwiło pytanie: Co się z nim dzieje?
- Nie wiem, może i masz rację, ale to do niego nie podobne, martwię się że może być na coś chory i… ej skąd wiesz co się z nim dzieje? – zapytałam spoglądając na nią zdziwionym spojrzeniem.
- John nam powiedział, opowiadał że widać że starzeje się, kiedyś był pełen energii, a teraz w czasie treningu siedział i patrzył pustym spojrzeniem na przemieszczający się pojazd – poinformowała mnie co wzbudziło u mnie większe wątpliwości, co do jego zwykłego „zmęczenia”.
                                                                      ***
Wszedłem do przebieralni i zacząłem się przebierać w mój strój.  Wspominałem cały czas wczorajszy dzień,  dopiero co miałem ochotę zapomnieć o Sophi, na zawsze wyrzucić ją z mojej głowy, ale teraz cała nienawiść wyparowała, a zastąpiła ją ta sama miłość, która była pomiędzy nami te 10 lat temu.
Wyszedłem z pomieszczenia i udałem się w stronę toru treningowego, gdzie spostrzegłem ojca mojej dziewczyny. Spojrzałem na niego i zauważyłem to samo co przez wszystkie nasze treningi.  Spostrzegłem  że to nie jest już ten sam, pełen energii mężczyzna co kiedyś, teraz z nieznanych mi powodów, cała ta energia zaczęła z niego ulatywać.
- Dzień dobry – powiedziałem do mężczyzny, który ze skupieniem zapisywał coś na karcie  którą trzymał w ręku.
- Witaj John – powiedział spoglądając na mnie, po czym wrócił do swojego poprzedniego zajęcia – Dzisiaj tylko 7 kółek i fairant.
- Dobrze – powiedziałem i poszedłem w kierunku mojego samochodu, przeznaczonemu na wyścigi oraz treningi. Wsiadłem do pojazdu i czekałem na znak od pana Lovato, kiedy wskazał że stoper zaczął lecieć, ruszyłem z piskiem opon.
- Świetnie John, pobiłeś swój rekord – poinformował mnie mój trener kiedy do niego podszedłem. Uśmiechnąłem się i ruszyłem ku przebieralni. – John.
- Tak? – powiedziałem odwracając się do niego.
 - Jutro nie ma treningu, muszę coś załatwić – poinformował mnie, a ja skinąłem głową i ruszyłem dalej.
                                                                  ***
Masz teraz czas? – uśmiechnęłam się czytając tego sms, nacisnęłam guzik i odpisałam szybko.

Dla ciebie, oczywiście że mam.

Pobiegłam do mojej łazienki, ówcześnie łapiąc za kosmetyczkę i poprawiłam makijaż. Zrobiłam krok do tyłu i przejrzałam się cała w lustrze, po stwierdzeniu że wyglądam dość przyzwoicie jak na wyjście z chłopakiem, opuściłam pomieszczenie i złapałam za komórkę na której widać było napis „Jedna nieodebrana wiadomość”.
To czekam na ciebie przed domem ;*.
Uśmiechnęłam się i łapiąc za torebkę do której wrzuciłam moją komórkę ruszyłam ku wyjściu z domu.
- Mamo ja wychodzę, wrócęźno!- krzyknęłam na odchodne i opuściłam dom, spojrzałam przed siebie i spostrzegłam mojego chłopaka opartego o maskę samochodu. Poprawiłam moje ciuchy i z uśmiechem na ustach poszłam w jego kierunku.
- A ty jak zawsze piękna – powiedział kiedy podeszłam do niego, a po tych słowach przyciągnął mnie do siebie i wpił się namiętnie w moje usta.
- A ty jak zawsze przystojny – powiedziałam, kiedy oderwaliśmy się od siebie, staliśmy tak, on trzymał mnie w pasie, a ja miałam założone ręce na jego szyi. – To gdzie mnie porywasz?
- Jeszcze nie wiem – powiedział z uśmiechem – ale coś się wymyśli, nieprawdaż?
- Oczywiście że tak – powiedziałam i musnęłam jego usta poczym wyswobodziłam się z jego objęć, usłyszałam tylko ciche westchnięcie, a po chwili drzwi od strony pasażera zostały otwarte, a obok nich stał John który zapraszał mnie gestem ręki do środka.
- Jaki gentelman – powiedziałam z uśmiechem, poczym wsiadłam do pojazdu, a mój chłopak zamknął za mną drzwi. Okrążył samochód i wsiadł do niego ze strony kierowcy, odpalił silnik i nim się obejrzałam jechaliśmy już  w nieznanym mi kierunku.
- Co powiesz na spacer po plaży? – zapytał po chwili ciszy, która nie była niezręczna. Przyznam że w czasie niej byłam zamyślona, a jego słowa wzbudziły mnie z transu.
- Coś mówiłeś? – zapytałam, spoglądając na niego.
- Tak, co powiesz na spacer po plaży? Co jest kochanie? – zapytał spoglądając na mnie zmartwionym wzrokiem, ale po chwili odwrócił wzrok spoglądając na jezdnię by nie spowodować wypadku.
- Chętnie, a i powiem ci później – powiedziałam, nie chciałam rozmawiać o tym w samochodzie. Dalej myślałam o moim ojcu, ale przecież jako córka miałam prawo się martwić. Nie chciałam go stracić, tego byłoby już za wiele.
Nim się obejrzałam byliśmy już na parkingu nieopodal plaży, wyszliśmy z samochodu, a do moich nozdrzy wpadło świeże powietrze bogate w jod.  
- Ale tu pięknie – powiedziałam, kiedy spostrzegłam piękną panoramę zachodzącego słońca, wyglądało to tak jakby tonęło ono pod taflą wody.
- Masz rację – usłyszałam nad uchem, a po chwili poczułam silne ramiona obejmują mnie w pasie i przyciskają do ciała.
- Kocham cię – powiedziałam cicho, tak jakbym chciała powiedzieć to tylko do siebie, by nikt tego nie usłyszał.
- Ja ciebie też – powiedział całując mnie w czubek głowy. Uśmiechnęłam się i oswobodziłam z jego objęcia, złapałam za dłoń i pociągnęłam w stronę oceanu.
Puściłam jego dłoń i podbiegłam do brzegu, zatapiając moje bose już stópki w wodzie. Spojrzałam za siebie i spostrzegłam Johna, który uważnie mi się przyglądał, kiedy spostrzegł że się mu przyglądam posłał mi uśmiech i podszedł do mnie.
- O czym tak myślałaś w samochodzie? – zapytał stając obok mnie, a ja jedynie spuściłam wzrok. 
- Martwię się o mojego ojca – poinformowałam go, a on mnie objął i pocałował w czoło.
- Nic mu na pewno nie jest, ja też zauważyłem że inaczej się zachowuje, ale to normalne, nie ma już tej wprawy co kilka lat temu, praca go męczy bardziej niż kiedyś. – powiedział patrząc mi w oczy, jego spojrzenie sprawiło że uwierzyłam w każde jego słowo zapominając o zmartwieniach. 
- Pewnie masz rację – powiedziałam i wpiłam się w jego usta.
Nie wiedzieliśmy że obserwują nas te hieny z magazynów, którzy tylko czekali na jakieś ciekawostki na temat Johna. 

                                                                         ***
Napisałam ! Jestem z siebie dumna, napisałam naprawdę dużo. Zawiesiłam angel i dostałam olśnienia, ale nie bójcie się wrócę, nawet mam już prawie cały rozdział, po prostu przestałam czuć tamtą historię, ale skończę ją ile by to nie trwało to skończę.

3 komentarze:

  1. Cudowne !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Powiem szczerze, że bardzo się cieszę z długości tej notki. Jest długa i dużo się w niej dzieje, a to jest najważniejsze :) Super, że Sophi i John są razem, stanowią idealną parę. Ja również martwię się o ojca dziewczyny, mam nadzieję, że nie jest na nic chory. Już widzę jak w kolejnej notce Jonas z kapturem na głowie go śledzi :) Czekam na kolejny rozdział !!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział kochana ;* W końcu udało mi się nadrobić zaległości i jestem na bieżąco xD Czekam na nn ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Super już się nie mogę doczekać następnego PS Świetny blog :)

    OdpowiedzUsuń