niedziela, 2 września 2012

Rozdział 15


                         Rozdział 15


Usiadłam na kanapie naszego wspólnego domu i uśmiechnęłam się, dziś mija rok odkąd jesteśmy razem, a 8 miesięcy odkąd mieszkamy razem. Czas tak szybko leci, a moje życie zdążyło się poukładać. Mój tata wrócił do zawodu trenera ponieważ jego leczenie powiodło się, ale i tak do końca życia pozostanie alkoholikiem. To choroba psychiczna która zostaje z człowiekiem do śmierci tak samo jak anoreksja.  Trzeba go po prostu pilnować. Sam przysiągł mi że nie zależnie co się stanie nie zacznie pić. Najdziwniejsze było też to że Jason dał mi spokój. Nie dręczy mnie. Jedyne co nie jest fajne to media, wszyscy wiedzą że ja i John jesteśmy razem. Przyzwyczaiłam się, ale nie jestem także zadowolona z ich bzdur.
Co do chłopaków? Wrócili do Los Angeles, teraz są pod wodzą dawnego trenera mojego chłopaka. Wszyscy? Nie, tylko  Robert i Mason. Brandon i Trevor wolą oglądać niż jeździć, taka ich natura.
Zauważyłam że mój telefon zaczął drgać więc pochyliłam się nad stolikiem i chwyciłam za urządzenie. Odebrałam wiadomość, której nadawcą okazał się John. Na moją twarz mimowolnie wkradł się uśmiech jeszcze przed przeczytaniem zawartości wiadomości.
Przyjdź o 15 w nasze miejsce ;*
~John
Spojrzałam na zegarek i spostrzegłam że mam mało czasu. Była 14:40. No nie pospieszył się z tą informacją. Same dojechanie na miejsce zajmie mi z 15 minut więc schowałam komórkę do kieszeni i pobiegłam do samochodu, ówcześnie zamykając dom. Wsiadłam do pojazdu i ruszyłam w stronę naszego miejsca nad strumykiem w parku. Tam umawialiśmy się na randki, tam było nasze, tylko nasze miejsce. Nikt nie wiedział że tam się spotykamy, nawet media.
Dojechałam na teren parku i zaparkowałam samochód na parkingu. Zabezpieczyłam go przed ukradnięciem i ruszyłam w stronę naszego miejsca. Spojrzałam na zegarek i dostrzegłam że jest 5 minut przed 15. Przyśpieszyłam w kroku, przeszłam przez gęste zarośla i doszłam do wyznaczonego miejsca. Zdziwił mnie fakt że nikogo ta nie było, chyba mnie nie wystawił? Prawda? Podeszłam do strumyka i ukucnęłam nad jego taflą zamaczając w niej dłoń.
Klęczałam tak, aż przed moimi oczami nie pojawił się czerwony bukiet róż. Uśmiechnęłam się pod nosem i odwróciłam do tyłu. Za mną stał John.
- Spóźniłem się? – zapytał, a ja machnęłam ręką w znak że to nic.
- Tylko kilka minut – powiedziałam i wpiłam się namiętnie w jego usta.
- To dla ciebie – powiedział kiedy się od siebie oderwaliśmy i podał mi bukiet róż. Wzięłam od niego kwiaty i rzuciłam mu się na szyję.
- Dziękuje – powiedziałam, był taki kochany.
- Ale to nie wszystko – powiedział i przełknął głośno ślinę, a ja zaczęłam się bać. Oderwałam się od niego i spojrzałam na niego z przerażeniem w oczach.
- Nie bój się – powiedział – Więc… - zaczął, widziałam że się denerwował. Ja także, nie wiedziałam co chce mi przekazać. – Zaprosiłem cię tu bo…- przerwał znów – mam ważne pytanie – powiedział i klęknął na jedno kolanko i wyjął z kieszeni pudełeczko, otworzył je, a moim oczą ukazał się piękny diamentowy pierścionek. A ja zakryłam usta dłonią, byłam w szoku, dziś była nasza rocznica, spodziewałam się jakiejś kolacji, ale nie oświadczyn. – Czy ty Sophi Lovato zechcesz dać mi zostać najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi i wyjść za mnie? – zapytał, a w jego oczach zobaczyłam nadzieję.
- Ja..ja… - jąkałam się, nie wiedziałam co powiedzieć. – Tak ! Oczywiście że za ciebie wyjdę! – powiedziałam i rzuciłam mu się na szyję, całując namiętnie, a po moich policzkach spływały strugi łez, słone krople nie wykazywały smutku, ale samą radość.
- Kocham cię – powiedział między pocałunkami i nałożył mi na palec pierścionek.
- Ja ciebie też – powiedziałam kiedy oderwaliśmy się od siebie.
- Nie płacz kochanie, nawet jeżeli ze szczęścia, moje serce kraja się od takiego widoku. – powiedział i otarł moje mokre policzki.
- Dobrze – powiedziałam i kolejny raz wpiłam się w jego usta, on wstał i objął mnie w pasie podnosząc do góry.
- Jestem najszczęśliwszym facetem na świecie – powiedział i zaczął się kręcić, a ja wraz z nim, krzyczałam i śmiałam się ze szczęścia.
                                                                  ***
- John staraj się, za miesiąc wyścig w Anglii – powiedział mój trener, wczoraj oświadczyłem się jego córce, a ona się zgodziła. Byłem szczęśliwy, nie myślałem o niczym innym, a o tym że za niedługo weź niemy ślub.
- Tak rozumiem – powiedziałem.
- Wiem że jesteś szczęśliwy po tym co miało miejsce wczoraj, ja jako ojciec Sophi także, ale musisz się postarać.. synu – powiedział i położył mi dłoń na ramię i posłał mi szczery uśmiech.
- Tak, tak przepraszam już się ogarniam – powiedziałem – tato – dodałem.
- A wracając do tamtego tematu, wyznaczyliście datę? – zapytał.
- Soph chce wziąć ślub jak najszybciej, ja także więc tydzień po wyścigu w Anglii – powiedziałem  z uśmiechem na ustach.
- Czyli mało czasu na przygotowania? – zapytał, a ja skinąłem głową.
- Sophi przypilnuje wszystko jak mnie nie będzie, a potem ja przejmę stery – powiedziałem.
- To się cieszę, ale proszę John nie skrzywdź jej, za dużo przeszła, to by tylko ją załamało – powiedział spoglądając na mnie.
- Nie odważyłbym się, kocham ją ponad życie – powiedziałem.
- To dobra, teraz zabieraj się za ćwiczenia – powiedział, a ja z uśmiechem na ustach poszedłem do mojego samochodu.
                                                             ***
- Pokaż go – powiedziała z uśmiechem Gabriela, a ja wystawiłam przed nią rękę na której widniał pierścionek. Dalej byłam  wniebowzięta. Cieszyłam się jak cholera.
- Ale on piękny – powiedziała i dotknęła pierścionka – wiesz ile wydał? – na te słowa skarciłam ją wzrokiem.
- Nie ważne ile wydał, ważne że za ponad miesiąc będziemy mężem i żoną – powiedziałam z uśmiechem na ustach.
- Już za miesiąc? – zapytała, a ja pokiwałam twierdząco głową. – A powiedziałaś mu już? – zapytała podnosząc swoją herbatę ze stolika i upajając jej łyk.
- Nie miałam okazji – powiedziałam.
- Ale chyba powinien wiedzieć że rodzina się powiększa – powiedziała spoglądając na mnie.
- Wiem, chciałam powiedzieć mu wczoraj, ale nie było okazji i sama o tym zapomniałam – powiedziałam.
- Ale dzisiaj mu powiesz? – zapytała z uśmiechem.
- Tak, dzisiaj mu powiem – powiedziałam i uśmiechnęłam się. Tydzień temu dowiedziałam się że jestem w ciąży. O tym nie wspomniałam, no ale tak, ja i John spodziewamy się dziecka. Tylko muszę mu o tym powiedzieć.
                                                       ***
Wysiadłem z samochodu i udałem się w stronę domu. Cieszyłem się że wracam do domu, do Sophi. Podszedłem do drzwi i otworzyłem je.
- Kochanie ! – krzyknąłem by dowiedzieć się gdzie znajduję się Sophi.
- W salonie !- usłyszałem głos swojej narzeczonej, och jak to pięknie brzmi. Narzeczonej, przyszłej pani Jonas. Zawiesiłem swoją kurtkę na wieszaku i udałem się do salonu. Uśmiechnąłem się do Sophi, która siedziała na sofie i oglądała jakiś film. Podszedłem do kanapy i usiadłem obok niej. Odwróciła głowę w moją stronę spoglądając mi w oczy, a ja wpiłem się w jej usta.
- Kochanie muszę ci coś powiedzieć – powiedziała kiedy się od siebie oderwaliśmy, spojrzałem na nią pytająco, a ona jedynie uśmiechnęła się i spojrzała na swój brzuch. Nie wiedziałem kąp letnie o co chodzi, czyżby ona…
- Będziesz ojcem John, jestem w siódmym tygodniu ciąży – powiedziała, a na moją twarz wkradł się wielki uśmiech.
- Naprawdę? –zadałem głupie pytanie, a ona kiwnęła twierdząco głową z uśmiechem.
- Nie wiesz jak się cieszę – powiedziałem i kolejny raz w tym tygodniu wziąłem ją na ręce i zacząłem kręcić się ze szczęścia z nią w ramionach.
- Kocham cię – powiedziała kiedy się zatrzymałem i puściłem ją na ziemię.
- Ja ciebie też – powiedziałem i wpiłem się w jej usta. – Przyszła pani Jonas. – dodałem z uśmiechem, a ona odwzajemniła uśmiech i pocałowała mnie. 
                                                 ***
Podoba mi się ten rozdział. Następny będzie... nie zdradzę, ale na niego czekałam przez cały czas pisania tego bloga. W tamtym rozdziale Mrs_Lovatic Jason zaskoczy :D 
Do napisania  

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział;* To się pośpiesz z kolejnym bo nie mogę się doczekać ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. ja ci dam ! nie pozwalam ci napisać rozdziału bez HE. ! :D ten rozdział jest taki słoooodki ! ♥.♥ werkq

    OdpowiedzUsuń
  3. To najszczęśliwszy rozdział z historii najszczęśliwszych rozdziałów !! Ja wiedziałam, że John oświadczy się Demi !! I to jeszcze w tak romantycznym miejscu :> Cieszę się, że ojciec Demi poradził sobie z alkoholizmem , i tak ciepło przyjął John'a do rodziny. I jeszcze Demi w ciąży, ah naprawdę nie mogę się doczekać ich ślubu, na pewno będzie cudowny. Oby John cały i zdrowy wrócił z turnieju, jeśli coś mu się stanie będę na ciebie zła !! Rozdział fantastyczny, już nie mogę doczekać się kolejnego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Awww... Ale słodko . Fajnie że już są narzeczonymi . Ja już chcę następny tylko mam nadzieję że nic się za bardzo między mini nie popsuje ; )

    OdpowiedzUsuń