Rozdział 15
Usiadłam na
kanapie naszego wspólnego domu i uśmiechnęłam się, dziś mija rok
odkąd jesteśmy razem, a 8 miesięcy odkąd mieszkamy
razem. Czas tak szybko leci, a moje życie zdążyło się poukładać. Mój tata
wrócił do zawodu trenera ponieważ jego leczenie powiodło się, ale i tak
do końca życia pozostanie alkoholikiem. To choroba psychiczna która zostaje
z człowiekiem do śmierci tak samo jak anoreksja. Trzeba go po prostu pilnować. Sam
przysiągł mi że nie zależnie co się stanie nie zacznie pić. Najdziwniejsze było też to że Jason dał mi spokój.
Nie dręczy mnie. Jedyne co nie jest fajne to media, wszyscy wiedzą że ja i John
jesteśmy razem. Przyzwyczaiłam się, ale nie
jestem także zadowolona z ich bzdur.
Co do chłopaków?
Wrócili do Los Angeles, teraz są pod wodzą dawnego
trenera mojego chłopaka. Wszyscy? Nie, tylko Robert i Mason. Brandon i Trevor
wolą oglądać niż jeździć, taka ich natura.
Zauważyłam że mój
telefon zaczął drgać więc pochyliłam się nad stolikiem i chwyciłam za urządzenie.
Odebrałam wiadomość, której nadawcą okazał się John. Na
moją twarz mimowolnie wkradł się uśmiech
jeszcze przed przeczytaniem zawartości wiadomości.
Przyjdź o 15 w
nasze miejsce ;*
~John
Spojrzałam na
zegarek i spostrzegłam że mam mało czasu. Była 14:40. No nie pospieszył się z tą informacją. Same
dojechanie na miejsce zajmie mi z 15 minut więc schowałam komórkę do
kieszeni i pobiegłam do samochodu, ówcześnie zamykając dom.
Wsiadłam do pojazdu i ruszyłam w stronę naszego
miejsca nad strumykiem w parku. Tam umawialiśmy się na randki,
tam było nasze, tylko nasze miejsce. Nikt nie wiedział że tam się spotykamy,
nawet media.
Dojechałam na teren
parku i zaparkowałam samochód na parkingu. Zabezpieczyłam go przed
ukradnięciem i ruszyłam w stronę naszego miejsca. Spojrzałam na zegarek i dostrzegłam że jest 5
minut przed 15. Przyśpieszyłam w kroku, przeszłam przez gęste zarośla i doszłam do
wyznaczonego miejsca. Zdziwił mnie fakt że nikogo ta
nie było, chyba mnie nie wystawił? Prawda? Podeszłam do
strumyka i ukucnęłam nad jego taflą zamaczając w niej dłoń.
Klęczałam tak, aż przed
moimi oczami nie pojawił się czerwony bukiet róż. Uśmiechnęłam się pod nosem
i odwróciłam do tyłu. Za mną stał John.
- Spóźniłem się? – zapytał, a ja
machnęłam ręką w znak że to nic.
- Tylko kilka minut – powiedziałam i wpiłam się namiętnie w jego
usta.
- To dla ciebie – powiedział kiedy się od siebie
oderwaliśmy i podał mi bukiet róż. Wzięłam od niego
kwiaty i rzuciłam mu się na szyję.
- Dziękuje –
powiedziałam, był taki kochany.
- Ale to nie wszystko – powiedział i przełknął głośno ślinę, a ja zaczęłam się bać. Oderwałam się od niego i
spojrzałam na niego z przerażeniem w oczach.
- Nie bój się –
powiedział – Więc… - zaczął, widziałam że się denerwował. Ja także, nie wiedziałam co chce mi przekazać. – Zaprosiłem cię tu bo…-
przerwał znów – mam ważne pytanie – powiedział i klęknął na jedno
kolanko i wyjął z kieszeni pudełeczko, otworzył je, a moim
oczą ukazał się piękny diamentowy pierścionek. A ja zakryłam usta dłonią, byłam w szoku,
dziś była nasza rocznica, spodziewałam się jakiejś kolacji,
ale nie oświadczyn. – Czy ty Sophi Lovato zechcesz dać mi zostać najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi i
wyjść za mnie? – zapytał, a w jego oczach zobaczyłam nadzieję.
- Ja..ja… - jąkałam się, nie
wiedziałam co powiedzieć. – Tak ! Oczywiście że za ciebie
wyjdę! – powiedziałam i rzuciłam mu się na szyję, całując namiętnie, a po
moich policzkach spływały strugi łez, słone krople nie wykazywały smutku, ale samą radość.
- Kocham cię –
powiedział między pocałunkami i nałożył mi na palec pierścionek.
- Ja ciebie też –
powiedziałam kiedy oderwaliśmy się od siebie.
- Nie płacz
kochanie, nawet jeżeli ze szczęścia, moje serce kraja się od takiego widoku. – powiedział i otarł moje mokre
policzki.
- Dobrze – powiedziałam i
kolejny raz wpiłam się w jego usta, on wstał i objął mnie w
pasie podnosząc do góry.
- Jestem najszczęśliwszym
facetem na świecie – powiedział i zaczął się kręcić, a ja wraz
z nim, krzyczałam i śmiałam się ze szczęścia.
***
- John staraj się, za miesiąc wyścig w
Anglii – powiedział mój trener, wczoraj oświadczyłem się jego
córce, a ona się zgodziła. Byłem szczęśliwy, nie myślałem o niczym innym, a o tym że za niedługo weź niemy ślub.
- Tak rozumiem – powiedziałem.
- Wiem że jesteś szczęśliwy po tym
co miało miejsce wczoraj, ja jako ojciec Sophi także, ale
musisz się postarać.. synu – powiedział i położył mi dłoń na ramię i posłał mi szczery
uśmiech.
- Tak, tak przepraszam już się ogarniam –
powiedziałem – tato – dodałem.
- A wracając do
tamtego tematu, wyznaczyliście datę? – zapytał.
- Soph chce wziąć ślub jak
najszybciej, ja także więc tydzień po wyścigu w Anglii – powiedziałem z uśmiechem na
ustach.
- Czyli mało czasu na
przygotowania? – zapytał, a ja skinąłem głową.
- Sophi przypilnuje wszystko jak
mnie nie będzie, a potem ja przejmę stery – powiedziałem.
- To się cieszę, ale proszę John nie
skrzywdź jej, za dużo przeszła, to by tylko ją załamało –
powiedział spoglądając na mnie.
- Nie odważyłbym się, kocham ją ponad życie –
powiedziałem.
- To dobra, teraz zabieraj się za ćwiczenia –
powiedział, a ja z uśmiechem na ustach poszedłem do mojego samochodu.
***
- Pokaż go –
powiedziała z uśmiechem Gabriela, a ja wystawiłam przed nią rękę na której
widniał pierścionek. Dalej byłam wniebowzięta. Cieszyłam się jak
cholera.
- Ale on piękny –
powiedziała i dotknęła pierścionka – wiesz ile wydał? – na te słowa skarciłam ją wzrokiem.
- Nie ważne ile wydał, ważne że za ponad
miesiąc będziemy mężem i żoną – powiedziałam z uśmiechem na ustach.
- Już za miesiąc? – zapytała, a ja
pokiwałam twierdząco głową. – A powiedziałaś mu już? – zapytała podnosząc swoją herbatę ze stolika
i upajając jej łyk.
- Nie miałam okazji –
powiedziałam.
- Ale chyba powinien wiedzieć że rodzina
się powiększa – powiedziała spoglądając na mnie.
- Wiem, chciałam
powiedzieć mu wczoraj, ale nie było okazji i sama o tym zapomniałam –
powiedziałam.
- Ale dzisiaj mu powiesz? – zapytała z uśmiechem.
- Tak, dzisiaj mu powiem –
powiedziałam i uśmiechnęłam się. Tydzień temu dowiedziałam się że jestem w
ciąży. O tym nie wspomniałam, no ale tak, ja i John
spodziewamy się dziecka. Tylko muszę mu o tym powiedzieć.
***
Wysiadłem z
samochodu i udałem się w stronę domu. Cieszyłem się że wracam do
domu, do Sophi. Podszedłem do drzwi i otworzyłem je.
- Kochanie ! – krzyknąłem by
dowiedzieć się gdzie znajduję się Sophi.
- W salonie !- usłyszałem głos swojej
narzeczonej, och jak to pięknie brzmi. Narzeczonej, przyszłej pani
Jonas. Zawiesiłem swoją kurtkę na wieszaku i udałem się do salonu.
Uśmiechnąłem się do Sophi,
która siedziała na sofie i oglądała jakiś film.
Podszedłem do kanapy i usiadłem obok niej. Odwróciła głowę w moją stronę spoglądając mi w
oczy, a ja wpiłem się w jej usta.
- Kochanie muszę ci coś powiedzieć –
powiedziała kiedy się od siebie oderwaliśmy, spojrzałem na nią pytająco, a ona
jedynie uśmiechnęła się i spojrzała na swój brzuch. Nie wiedziałem kąp letnie o
co chodzi, czyżby ona…
- Będziesz
ojcem John, jestem w siódmym tygodniu ciąży – powiedziała, a na moją twarz
wkradł się wielki uśmiech.
- Naprawdę? –zadałem głupie
pytanie, a ona kiwnęła twierdząco głową z uśmiechem.
- Nie wiesz jak się cieszę –
powiedziałem i kolejny raz w tym tygodniu wziąłem ją na ręce i zacząłem kręcić się ze szczęścia z nią w
ramionach.
- Kocham cię –
powiedziała kiedy się zatrzymałem i puściłem ją na ziemię.
- Ja ciebie też –
powiedziałem i wpiłem się w jej usta. – Przyszła pani Jonas. – dodałem z uśmiechem, a
ona odwzajemniła uśmiech i pocałowała mnie.
***
Podoba mi się ten
rozdział. Następny będzie... nie zdradzę, ale na niego czekałam przez cały czas
pisania tego bloga. W tamtym rozdziale Mrs_Lovatic Jason zaskoczy :D
Do napisania
Świetny rozdział;* To się pośpiesz z kolejnym bo nie mogę się doczekać ;D
OdpowiedzUsuńja ci dam ! nie pozwalam ci napisać rozdziału bez HE. ! :D ten rozdział jest taki słoooodki ! ♥.♥ werkq
OdpowiedzUsuńTo najszczęśliwszy rozdział z historii najszczęśliwszych rozdziałów !! Ja wiedziałam, że John oświadczy się Demi !! I to jeszcze w tak romantycznym miejscu :> Cieszę się, że ojciec Demi poradził sobie z alkoholizmem , i tak ciepło przyjął John'a do rodziny. I jeszcze Demi w ciąży, ah naprawdę nie mogę się doczekać ich ślubu, na pewno będzie cudowny. Oby John cały i zdrowy wrócił z turnieju, jeśli coś mu się stanie będę na ciebie zła !! Rozdział fantastyczny, już nie mogę doczekać się kolejnego.
OdpowiedzUsuńAwww... Ale słodko . Fajnie że już są narzeczonymi . Ja już chcę następny tylko mam nadzieję że nic się za bardzo między mini nie popsuje ; )
OdpowiedzUsuń