Rozdział 10
Z rozbawieniem przyglądałam się przyjaciółce która nie mogła wybrać jaki film chciałaby dziś obejrzeć, chłopaki zadzwonili do Gab z
powiadomieniem że my musimy wybrać film na dzisiejszy wieczór.
- Co się
tak gapisz? Pomóż mi – powiedziała patrząc z rozpaczą na te wszystkie filmy na
stoisku.
- Och Gabriela, Gabriela – powiedziałam i pokiwałam
głową z politowania – szukasz na
stoisku romansideł, a wiesz że chłopacy ich nie lubią. – poinformowałam ją, a ona spojrzała na górę stoiska gdzie było napisane „Romanse” i zaśmiała się melodyjnie.
- Wystarczy wziąć
byle jaki horror – powiedziałam
i wzięłam z półki najnowszą część Piły. Podeszłam do lasy i wypożyczyłam film. Gabriela wzięła też jakąś komedię i wyszliśmy z wypożyczalni. Zaszliśmy do sklepu i kupiliśmy popcorn oraz napoje, po
czym udaliśmy się do domu Gabrieli.
Wysiadłyśmy z samochodu i poszłyśmy w kierunku domu, otworzyłyśmy drzwi i zanieśliśmy zakupy do kuchni. Selena
zrobiła popcorn, a ja przygotowałam salon na wieczór filmowy.
Zastanawiałam się czy trening z Johnem był aż tak męczący ze doprowadził mojego ojca do takiego
stanu? Po chwili ujrzałam
moją przyjaciółkę i miskami popcornu, wzięłam od niej je i położyłam na stoliku. Kiedy miska
opuściła moją dłoń w domu zabrzmiał dzwonek do drzwi, sparzałyśmy w ich kierunku, a po
chwili w pokoju pojawili się
John i Greg.
- Od kiedy wy dzwonicie? – powiedziała rozbawiona Gabriela.
- Chcieliśmy
być kurtularni – poinformował nas Greg, a my jedynie się zaśmiałyśmy. Popatrzyłam na Johna który patrzył na mnie tak z…
wyrzutem. Zastanawiało
mnie to co mu zrobiłam.
- Wy? Jedno słowo
co mi przychodzi na myśl
to L.O.L – powiedziała
literując ostatnie słowo, a wszyscy zaśmiali się. Zajęliśmy miejsca, a Greg odpalił film. Ja zajęłam miejsce na fotelu i wtulałam się w jaśka który na nim leżał.
Popatrzyłam
z uśmiechem na Grega i Garbrielę, siedzieli wtuleni w
siebie, a na jej skórze było
widać gęsią skórkę którą zapewne wywołał straszy film. Po chwili w
pokoju zapadła ciemność, a pokój rozświetlały jedynie błyski za oknem, nie wiedziałam że na Los Angeles naszła burza, nie słychać jej było, ani nic. Poczułam jak ktoś mnie dotyka za rękę i ciągnie do kuchni, nie wiedziałam kto to, aż nie zapalił świecy W jej świetle dostrzegłam Grega, podał mi 3 świece i kazał 2 podać pozostałym, wykonałam jego polecenie i zapaliłam moją świece.
Rozejrzałam
się po pomieszczeniu i dostrzegłam że jest na tylko 3, a jedna z
osób udała się na samotną przechadzkę po ciemnym domu. Po chwili skapnęłam się że to Johna brakuje, wstałam z sofy i poszłam w celu znalezienia go.
Najpierw udałam się do kuchni, nie było tam, poszłam więc na piętro domu, dostrzegłam że w jednym pokoju drzwi są otwarte, a z jego wnętrza wydobywa się jasne choć małe światełko. Weszłam do niego ówcześnie pukając w drzwi. Koło okna dostrzegłam Johna który uporczywie
patrzył w jeden punkt za nim.
- Czego chcesz? – zapytał
spoglądając na mnie tym samym wzrokiem
co na początku wieczoru filmowego.
- Możesz mi powiedzieć co ci zrobiłam? – wypowiedziałam pytanie które od samego
początku tego dziwnego wieczora
mnie prześladowało.
- Nie pamiętasz
wczorajszej imprezy? – zapytał
mnie z podirytowaną miną którą rozświetlało światło świecy.
- Dobrze go pamiętam,
ale wolałabym zapomnieć – powiedziałam smutno spoglądając na podłogę.
- Nawet nasz pocałunek?
– zapytał. A ja popatrzyłam na niego, oddalając świecę od mojej twarzy by nie
zauważył łez w mych oczach.
- Szczególnie go – powiedziałam.
A on tylko wrócił do swojego poprzedniego zajęcia.
- Myślałem że czujesz to co ja –
powiedział smutno, dalej patrząc na otaczający nas świat.
- Wiesz, to jest bardzo trudne, od kiedy tu wróciłam wszystko jest
trudniejsze, mogłam wcale was nie spotykać – powiedziałam, nie miałam tego powiedzieć nawet nic takiego nie myślałam, ale chciałam by go zabolało, tak samo jak mnie
wczorajszego wieczoru.
- To prawda? – usłyszałam za sobą głos przyjaciółki, odwróciłam się w jej stronę, miała łzy na policzkach. Nie
wiedziałam że moje słowa mogą aż tak zranić innych.
- Gabriela ja nie to miałam
na myśli – powiedziałam tłumacząc się.
- Ja dobrze wiem co miałaś na myśli, ale po co udawałaś, przychodziłaś ty? – zapytała, a w jej głosie słychać było żal oraz ból. Nie odpowiedziałam na te pytanie tylko
przeszłam w przejściu omijając ją, nie miałam ochoty na tę kłótnie, złapałam za moją torbę która leżała w salonie i opuściłam dom. Szłam płacząc, a w tym momencie światła na ulicy zabłysły. Choć były to zwykłe słowa, to zniszczyły moją przyjaźń z Gab na zawsze. Miałam ochotę się zabić, wskoczyć pod samochód lub pociąć. Wiedziałam że muszę jej wszystko wytłumaczyć, zależało mi na niej, a tym bardziej
na Johnie. Postanowiłam
że pójdę jutro na jego trening i tam
go złapię. Muszę go przeprosić, choćbym miała mu powiedzieć prawdę jakimi uczuciami go darzę.
Dopiero teraz dotarły
do mnie słowa Johna, on powiedział „Myślałem że czujesz to co ja”.
Przystanęłam na chodniku, a torebka
którą trzymałam w dłoni wypadła z niej.
- Myślałem że czujesz to co ja –
powtórzyłam szeptem i zaczęłam głośno szlochać, jaka ja byłam głupia. Mogłam mu powiedzieć że czuję, a nie wymyślać rzeczy które zniszczyły naszą przyjaźń.
***
Siedzieliśmy
w salonie, a jedyne co było
słychać to szlochanie Gabreli, sam
miałem ochotę płakać. Sophi się zmieniła i to mocno. Jej słowa dotarły do mojego serca łamiąc je na pół. Nie wiedziałem co takiego jej zrobiliśmy że aż tak nas nienawidzi. Myślałem że jej uczucia co do nas się nie zmieniły. Że dalej uważa nas za przyjaciół.
- Gabriela, nie płacz
ona nie jest tego warta – powiedział
Greg uspokajając swoją ukochaną. Popatrzyłem na nią, a ona tylko zaszlochała.
- Jest, uważałam ją za przyjaciółkę – wyszlochała i wtuliła się w swojego chłopaka. Pokiwałem z politowania głową, nie wiedziałem skąd biorą się tacy fałszywi ludzie.
***
- Córeczko musisz jeść
– powiedziała moja mama kolejny raz
próbując wcisnąć mi kolację, siedziałam pod mięciutką kołdrom mojego łóżka, miałam nadzieje że siedząc w nim moje problemy znikną tak jak co noc gdy zapadałam w na nim w błogi sen. Widocznie życie to nie sen.
Położyłam się na łóżku i okryłam szczelnie kołdrom, Zamknęłam oczy i czekałam na mój sen, uwolnienie od
moich problemów, bo tylko tam mogłam
być wolna i mieć szczęśliwe życie.
***
Krótki wiem. Postanowiłam
dodać troszkę dramatyzmu. Ale chyba w nn
pogodzę ich.