Rozdział 8
Zamknęłam oczy by Gabriela mogła nałożyć na moje powieki cień, poczułam jak jeździ pędzelkiem po mojej skórze nakładając cienie.
- Otwórz oczy – powiedziała
czarna, a w jej rękach zauważyłam maskarę która po krótkiej chwili
malowała mi rzęsy. Kiedy skończyła podeszłam do lustra i zaniemówiłam byłam… sexowna.
- Dziękuje ci Gab – powiedziałam, a ona posłała mi tylko uśmiech. Usiadła na moje miejsce, a ja zaczęłam nakładać na nią pokład oraz resztę kosmetyków. Gdy już ją pomalowałam ubraliśmy szpilki i udałyśmy się w stronę przyszłego mieszkania Gabrieli.
Kiedy dojechałyśmy przed budynek do naszych
uszu wpadł głośny gwar. Oznaczało to tylko jedno: Impreza się zaczęła. Wysiadłyśmy z samochodu i udałyśmy się do budynku, przed nim stali
palacze jak i całujące się pary na które zachciało mi się żygać. Jak ja dawno nie byłam na imprezie. Gabriela złapała mnie za rękę przedostając nas przez tłum ludzi. Po krótkiej dość chwili dostałyśmy się do salonu gdzie dostrzegłyśmy gospodarzy, chłopaki rozmawiali, ale gdy
nas dostrzegli.. skamieniali? Zauważyłam że powiedzieli nieme wow ( chłopaki czyli Greg i John – od
aut. ). Gabriela podbiegła
do Grega całując go namiętnie, a ja zostałam Sama, ratunku pomocy !!
Stałam rozglądając się, ale po chwili zauważyłam Johna który podszedł do mnie.
- Hej – powiedział.
- Cześć – powiedziałam i posłałam mu ciepły uśmiech który on odwzajemnił.
- Ładnie wyglądasz – powiedział.
- Ty też
niczego sobie – powiedziałam
chowając twarz we włosy gdyż zarumieniłam się. Poczułam jego dłoń na mojej twarzy którą odgarnął mi włosy.
- Ślicznie się rumienisz – szepnął mi na ucho, a ja drgnęłam, co się ze mną dzieje? Czemu tak się zachowuje? Nie !! Nie mogłam się zakochać, prawda? Spojrzałam w jego stronę i posłałam mu ciepły uśmiech, a on odsunął się ode mnie odwzajemniając mój gest.
- Zatańczysz
milady? – powiedział łapiąc mnie za dłoń i delikatnie ją muskając. Moje serce przyśpieszyło, a na twarzy momentalnie
pojawił się wielki uśmiech.
- Z wielką
chęcią – powiedziałam, a on bez dalszych
pogaduszek pociągnął mnie za dłoń którą trzymał. Zaczęliśmy tańczyć w rytm muzyki, nasz taniec
był bardzo namiętny, zjeżdżałam na dół ocierając się o niego.
- Ta i to niby nie miłość – usłyszałem zirytowany głos mojej dziewczyny, i
popatrzyłem w miejsce na którym skupiła swój wzrok, dostrzegłem tam tańczącą parę, ale nie byle jaką parę i nie byle jak tańczącą. To byli John i Sophi w
bardzo namiętnym tańcu.
- Tak ”na pewno” nie miłość – powiedziałem z taką samą irytacją jak moja dziewczyna, oni
po prostu nie dostrzegali uczuć
którymi siebie darzyli nie mogli dopuścić do siebie że uczucie które pomiędzy nimi jest, to miłość. Podszedłem do DJ i kazałem mu puścić wolną nutę. Po chwili w pokoju
rozniosły się pierwsze nuty wolnej
melodii.
***
Usłyszałem że zmieniono piosenkę na wolniejszą więc złapałem Sophi w pasie przyciskając do siebie, ona położyła swoje drobne ręce na mojej klatce piersiowej
i spojrzała mi w oczy, czułem jakbym w ramionach miał cały świat. Ale czy mój brat ma
racje i zakochałem się w Sophi? Muszę przyznać że mój brat miał rację i moje uczucia do Sophi się nie zmieniły.
Tańczyliśmy wtuleni w siebie, patrząc w swoje oczy. Po chwili
nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać, a gdy już prawie czułem jej usta na swoich poczułem jak odległość pomiędzy nami się zwiększa, a Sophi zostaje ode
mnie ”odczepiona”.
- Odbijany – powiedział
Jason i porwał Sophi do tańca, ona jedynie posłała mi nieme „Pomocy”.
***
- To boli – powiedziałam
wyrywając rękę z uścisku Jasona, on tylko
melodyjnie się zaśmiał, a z jego ust czuć było alkohol, był pijany, a ja się bałam że coś mi zrobi.
Przycisnął
mnie do siebie łapiąc za pośladek i całując w szyje, łapiąc tak za ręce że nie miałam możliwości ucieczki, po chwili zauważyłam tylko że spadł na ziemie, a ja wylądowałam w czyjś ramionach. Wtuliłam się w tors jak się okazało Johna i zaczęłam cichło łkać, on tylko zaczął mnie głaskać po głowie uspokajając. Popatrzałam w stronę Jasona i dostrzegłam jak Greg wraz z kolegami
wynoszą go, wręcz wywalają z domu.
- Spokojnie – usłyszałam jego głos – już po wszystkim – pocałował mnie w czubek głowy, a ja przymknęłam oczy co przyczyniło się do wydobycia się łez z mych oczu.
- John zaprowadź
ją na górę, powinna się przespać – powiedziała Gabriela i spojrzała na mnie z troską. Po tych słowach John zaprowadził mnie do nieznanego pokoju i
pomógł położyć się na łóżku, gdy miał już wychodzić złapałam go za rękę, zatrzymując i odwracając w moją stronę.
- Zostań
proszę – powiedziałam patrząc mu w oczy, a on tylko
usiadł na łóżku trzymając mnie za rękę. Patrzyłam na niego, a on na mnie.
Po chwili nachylił się nade mną, a ja podniosłam się nieznacznie a jego miękkie wargi dotknęły moich. Im dłużej się całowaliśmy tym namiętniej, a nasze języki tańczyły w jednym wielkim tańcu miłości. Po chwili ktoś złapał za klamkę do pokoju co przyczyniło się do tego że John oderwał się ode mnie i odsunął na większą odległość.
- Hej John czekają
na ciebie, ja posiedzę
z Sophi – powiedziała
Gabriela wchodząc do pokoju, a po tych słowach chłopak szybko opuścił pokój, położyłam się na boku i usiłowałam zasnąć. Nie chciałam kolejnej pogawędki z Gabrielą o tym że kocham się w Johnie, gdyż wiem że to jest… prawdą. Tak już wiem że moje uczucia do tego chłopaka się nie zmieniły, kiedy jego wargi dotykały moich czułam się jak w niebie, był to nasz pierwszy pocałunek, ale z pewnością ostatni, on na pewno jest
pijany i jutro niczego nie będzie
pamiętał. Przecież to nie możliwe by najlepszy rajdowiec
w Ameryce kochał się w tak zwykłej dziewczynie jak ja.
Kręciłam się z boku na bok gdyż nie mogłam zasnąć, kazałam Gabrieli opuścić pokój, a sama myślałam. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki, zmyłam rozmazany makijaż i nałożyłam nowy gdyż zabrałam ze sobą kosmetyczkę, przeszłam przez drzwi pokoju
zamykając je, poszłam do salonu. Zastałam tam coś co tylko potwierdziło to że ten pocałunek to był zwykły impuls nic nie znaczący dla Johna. Tańczył z jakąś blondynką całując ją w szyję, czym prędzej opuściłam dom, a z moich oczu wypływały łzy, przecież te 10 lat temu obiecałam sobie że odkocham się w nim na zawsze, ale serce
nie sługa jak to się mówi.
Wsiadłam do samochodu i odłożyłam na siedzeniu moją torbę. Wyjęłam z niej komórkę, na wyświetlaczu widniała godzina 23:00. Włączyłam silnik i pojechałam w stronę mojego domu, nim się obejrzałam byłam już na mojej posesji, wysiadłam z samochodu i udałam się do domu, do mojego pokoju,
do łóżka by odejść w błogi sen gdzie nie ma problemów,
a życie jest takie proste.
***
Podoba mi się, coś zaczęło się powoli dziać, ale do Jophi (Jemi) trzeba
jeszcze poczekać, miałam plany zrobić ją w tym rozdziale, ale nie, jeszcze nie. Pisałam ją 3 dni, bo brak weny, ale
napisałam. Do następnego i życzcie mi weny, mam prośbę, napiszcie jak się podoba, chcę wiedzieć czy się opłaca to wgl pisać.
świetny rozdział, nie spodziewałam się tego po Johnie, ale nigdy nie może być aż tak kolorowo prawda? Czekam na NN <3
OdpowiedzUsuń