Rozdział 7
Przetarłam
moje zaspane oczy i mocno ziewnęłam,
przeciągnęłam się i wyszłam z mojej milutkiej pościeli. Podeszłam do drzwi mojej łazienki i otworzyłam je, wykonałam poranne czynności, umalowałam się po czym opuściłam pomieszczenie w celu
wybrania ciuchów na dzisiejszy dzień,
pamiętałam o moim planowanym
spotkaniu z Gabi. Kiedy byłam
gotowa, podeszłam do stolika stojącego koło mojego łóżka i zabrałam z niego mój telefon,
wsadziłam go do mojej kieszeni i
opuściłam mój pokój. W kuchni zastałam moją mamę która jak co ranek krzątała się tam i szykowała śniadanie.
- Mamo – zaczęłam
- Tak córeczko? – zapytała
odwracając się w moją stronę.
- Gdzie tata? – zapytałam
siadając przy stole
- Dziś ma pierwszy trening –
powiedziała, a ja pokiwałam głową.
- Masz mu to za złe?
– zapytała podchodząc do stołu i siadając przy nim.
- Nie, tata w ten sposób chce wrócić do tego co było
przed wypadkiem, pogodzić
się z jego śmiercią. – powiedziałam.
- My też
musimy się pogodzić – powiedziała moja mama łapiąc mnie za ręce na które wciąż patrzyłam.
- Wiem – powiedziałam
i próbowałam się uśmiechnąć, lecz zamiast tego wyszedł mi grymas.
Mama z cichym westchnieniem podniosła się z krzesła i podeszła do patelni zdejmując z niej jajecznice którą przygotowała dla mnie.
- Dziękuje – powiedziałam kiedy położyła ją na stole naprzeciwko mnie.
Po skonsumowaniu mojego posiłku
zadzwoniłam do Gabrieli która podała mi swój numer.
- Hallo- usłyszałam jej głos.
- Hallo- usłyszałam jej głos.
- Hej Sophi – powiedziałam
podchodząc do sofy.
- O hejka – powiedziała.
- Dzwonie by się
zapytać kiedy idziemy na te zakupy
– oznajmiłam siadając na kanapie.
- Możemy nawet zaraz, podam ci
mój adres i jedziemy – powiedziała.
- Nie musisz, wiem gdzie mieszkasz – powiedziałam.
- To czekam na ciebie – powiedziała i się
rozłączyła.
Gdy usłyszałam dziwię oznajmujący że rozmówca się rozłączył schowałam telefon na jego miejsce,
czyli do mojej kieszeni.
- Mamo to ja jadę
na te zakupy – powiedziałam
mamię, opuściłam dom nie czekając na jej odpowiedź, wsiadłam do auta i udałam się w stronę domu państwa Gomez. Kiedy tam dojechałam wyszłam z samochodu który
zaparkowałam obok samochodu stojącego na podjeździe. Podeszłam do drzwi i zapukałam.
- Hej – powiedziała
Gabriela która otworzyła
drzwi, przeszła przez próg i wyszła z budynku zamykając za sobą drzwi.
- Hej – powiedziałam
– Czyim samochodem jedziemy? – zapytałam.
- Twoim, mój jest w naprawie, a ten jest taty – powiedziała pokazując na samochód stojący obok mojego.
Po krótkiej chwili znaleźliśmy się już w połowie drogi do centrum. W
samochodzie słychać było tylko muzykę wydobywającą się z radia.
- I jak się
czujesz po przeprowadzce ? – zapytała
Gabriela, spojrzałam na nią przez chwile.
- Dobrze – powiedziałam
wracając spojrzeniem na ulicę – Kocham L.A.
Po tych słowach
ujrzałam budynek tutejszego
centrum, przez te 10 lat zmienił
się. Widać że go odnawiali, jest większy i bardziej nowoczesny.
Wjechałam na parking i zaparkowałam mój samochód.
- Wiesz że John ma treningi z twoim ojcem? – zapytała gdy byliśmy w drodze do tutejszej windy.
- Wiesz że John ma treningi z twoim ojcem? – zapytała gdy byliśmy w drodze do tutejszej windy.
- Poważnie?
– zapytałam.
- Tak, zaproponował
twojemu tacie posadę
trenera gdyż jego przeszedł na wcześniejszą emeryturę, a twój ojciec jest jednym
z najlepszych trenerów na świecie.
– powiedziała kiedy naciskałam przycisk w windzie.
- Cieszę
się – powiedziałam – przynamniej jeden
normalny rajdowiec pod trenerstwem mojego ojca.
- A byli jacyś
nienormalni? – zapytała.
- Nawet nie każ
mi opowiadać – powiedziałam po czym wybuchłyśmy śmiechem.
- Dziś u nas będzie imprezka, przyjdziesz?
– zapytała kiedy się opanowałyśmy.
- U was? – zapytałam.
- U mnie i Grega, w sobotę
wprowadzam się do niego – powiedziała Gabriela.
- Wiedziałam
że będziecie razem – powiedziałam i opuściłyśmy windę która się otworzyła na wskazanym przez nas piętrze.
- A ja zawsze myślałam że ty i John będziecie razem. Ale wiesz
jeszcze nie wszystko stracone – powiedziała
patrząc na mnie wymownie.
- Co? Ja i John to tylko nawet nie wiem czy przyjaciele –
powiedziałam.
- Może ty nie widzisz jak on
patrzy na ciebie – powiedziała,
a ja prychnęłam.
- Jak na przyjaciółkę, może kiedyś się w nim kochałam, ale teraz to tylko miłość przyjacielska – powiedziałam.
- Jeszcze zobaczymy – powiedziała i pokazała
mi swój język.
- Krowa ma dłuższy i się nie chwali – powiedziałam i to ja teraz pokazałam jej swój języczek.
Poszłyśmy dalej, szłyśmy mijając nieznanych nam ludzi.
- Patrz – powiedziała
Gabriela pokazując na bluzkę wiszącą na wystawię – jaka ona śliczna.
- To sobie ją
kup – powiedziałam.
- Nie mogę,
Greg powiedział że się powoli uzależniam i mam sobie kupić tylko strój na dzisiejszą imprezę.
- Faceci – westchnęłam.
- Patrz jaka śliczna
– pokazała na sukienkę stojąca na wystawię, przyznam była piękna, czarna obcisła, pasująca na imprezę.
- Masz rację
– powiedziałam do niej.
- Kup ją
– powiedziała.
- Ja? – zapytałam
spoglądając na nią.
- Tak – powiedziała
i wciągnęła mnie do sklepu, dosłownie wciągnęła.
Po zakupie sukienki wybraliśmy
dla Gabrieli bluzkę z cekinami oraz dość krótką mini. Po zakupie ubrań poszliśmy do sklepu z butami, od
razu wpadły mi w oczy wysokie czarne
szpilki. Poszukałam mojego rozmiaru i poszłam z nimi do kasy, zapłaciłam i usłyszałam dziwny odgłos, poszłam w miejsce jego
wydobywania się i wybuchłam głośnym śmiechem.
- Co ty robisz? – zapytałam
Gabrieli która siłowała się z założeniem buta.
- Nie chce wejść
– powiedziała jak małe dziecko co chce zabawkę.
- Bo pewnie jest za mały
– powiedziałam do niej i zabrałam jej buta.
- To jest największy
rozmiar – powiedziała
z biedną miną.
- To musisz wybrać
inne – powiedziałam do niej i spakowałam buta do pudełka w obawie że może je zepsuć. Pomogłam jej w poszukiwaniu innych
butów, zajęło nam to trochę czasu gdyż panna Gomez ma bardzo
„wykwintny” gust. Przyznam się że brakowało mi towarzystwa mojej
przyjaciółki. Te 10 lat temu byłyśmy nierozłączne, znałyśmy każdy swój sekret, pamiętam jak Greg dawał jej kwiatki i całował ją w policzek. Była taka szczęśliwa, kiedy się pokłócili o taką błahostkę jak zabawka, tak wydaję się to śmieszne, ale dla dziecka
zabawka to coś ważnego.
Wyszłyśmy z centrum, zapakowałyśmy nasze torby do mojego
samochodu i udałyśmy się w stronę mojego domu gdyż zaplanowałyśmy że u mnie się przygotujemy, a potem
pojedziemy na imprezę.
- John skamienieje na twój widok – powiedziała Gabriela, a ja prychnęłam i wywróciłam oczami.
***
Napisałam ! Jupi! Podoba mi się ten rozdział. Czekajcie na nn i piszcie
jak się podoba.
Mrs_Lovatic - Jak już mówiłam Jason może cię zaskoczyć.
ja myślałam, że mnie teraz zaskoczy! ;D super rozdział, tylko mało akcji ;D ooo, pewnie nieźle wyjedziesz w 8 ;PP Czekam na nn ;D
OdpowiedzUsuń